środa, 16 października 2013

Śmieciarz i róża

Grudzień to świetny czas na przycinanie krzewów różanych w klasztornym ogrodzie. Ibrahim, nasz ogrodnik, pochodzi z Artas pod Betlejem. Krzyżowcy nazwali tę niezwykle urodzajną i piękną dolinę Hortus Conclusus, Ogród Zamknięty, w nawiązaniu do Pieśni nad Pieśniami: Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym (4, 12). Jest muzułmaninem.

Któregoś grudniowego popołudnia wracałem do klasztoru. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłem na naszej ulicy Nablusowej pracownika służb oczyszczania miasta. Rzadki to widok w naszej arabskiej dzielnicy. A ten pracownik nie dość, że tam był, to jeszcze sprzątał. Podnosił jeden śmieć, wrzucał do wora, a drugi zostawiał. I znowu podnosił następny, a kolejny zostawiał na chodniku. I następny podnosił, a kolejny zostawiał…

Chwilę później, gdy wszedłem do naszego ogrodu, zobaczyłem Ibrahima. Przycinał różane krzewy. Dobrze to robił, jest fachowcem i lubi swoją pracę. Ale na każdym krzaczku zostawiał jeden uschnięty listek lub małą obumarłą gałązkę.

Opowiedziałem Najstarszemu Klasztornemu Staruszkowi, co zobaczyłem. A on na to: Nie dziw się, że muzułmanie robią wszystko nie do końca dobrze. Dla nich tylko Allah jest doskonały. Oni nie mogą nawet próbować być doskonali – byłoby to bluźnierstwem.

(Tekst opublikowany na moim blogu w portalu Areopag XXI)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz